500nm

Start   19 września 2021 o godz. 12:00

Archiwum: wrzesień 2014

Uroczyste zakończenie Bitwy 2014

30 września 2014

Zabytkowa Baszta ŁABĘDŹ będzie gościć zawodników, zespół brzegowy, przedstawicieli mediów, partnerów organizacyjnych i przyjaciół Bitwy o Gotland w dniu 25 października 2014 roku. W miłej żeglarskiej atmosferze zostaną wręczone nagrody dla zawodników oraz wyróżnienia dla wszystkich, którzy wsparli na organizacyjnie. Będzie można zobaczyć materiały filmowe i zdjęciowe z przebiegu Bitwy 2014 oraz z poprzednich edycji tego najtrudniejszego wyścigu na Bałtyku. Oczywiście także możliwe będzie porozmawiać ze śmiałkami i posłuchać o przeżyciach oraz dalszych planach. Przedstawimy też założenia do IV edycji na rok 2015. Zapraszamy! image1

PODZIĘKOWANIA

22 września 2014

A jest komu dziękować. Przedstartowe 3 tygodnie to była harówka wielu osób przy wsparciu wielu przychylnych nam osób i instytucji. Wielkie dzięki i pokłony dla:

image1image2image3

image4

image5


Równie wielkie podziękowania m.in. dla:

Dobrochna Nowak, Milka Jung, Aleksandra Warecka, Kasia Wolnik-Sayna, Kazik Sawczuk i Juliusz Orlikowski, Mariusz Kowalski z załoga Fujimo, Andrzej Szrubkowski, Rafał Śledziński, Janusz Charkiewicz, Zygmunt Kowalski

oraz dla wszyskich, którzy wsparli nas choćby dobrym słowem, dodawali otuchy, kibicowali i byli z nami przez cały czas III Bitwy o Gotland. Jesteście wspaniali, bądźcie z nami za rok!

Trzecia BITWA zakończona !!!

17 września 2014

Znamy już oficjalne, potwierdzone przez sędziego Andrzeja Szrubkowskiego wyniki trzeciej edycji regat samotnych żeglarzy non-stop dookoła Gotlandii. 12 września z Gdańska na liczącą 500 mil trasę wyruszyło 7 zawodników, z których 6 ukończyło regaty. BITWA jest najtrudniejszym obecnie wyścigiem dla samotnie żeglujących po wodach Bałtyku. Od wczoraj wszystkie jachty są już w porcie.

Według kolejności przybycia były to POLSKA MIEDŹ (Krystian Szypka), QUICK LIVENER (Jacek Zieliński), SUNRISE (Radek Kowalczyk), KONSAL (Ryszard Drzymalski), BLEKOT (Krzysztof Kołakowski) i JANECZKA 2 (Maciej Ziemba).

Regaty BITWA O GOTLAND rozgrywane są w formule KWR, Klubowego Współczynnika Regatowego, który pozwala uwzględnić w wynikach różnice wielkości i możliwości pomiędzy poszczególnymi jednostkami wyrównując, na ile to możliwe, szanse zawodników. (Największy jacht, POLSKA MIEDŹ ma długość 11.97m a najmniejszy BLEKOT 6.52m.)

 Ostateczne wyniki po przeliczeniu:

  1.  Jacek Zieliński – QUICK LIVENER
  2. Krystian Szypka – POLSKA MIEDŹ
  3. Ryszard Drzymalski – KONSAL
  4. Krzysztof Kołakowski – BLEKOT
  5. Radosław Kowalczyk – SUNRISE
  6. Maciej Ziemba – JANECZKA 2
  7. Michał Weselak – WANDA – DNF /nie ukończył

 Pomimo długiej trasy, różnice na mecie nie były duże, a wszyscy powrócili po czasie od 105 do 127 godzin po starcie. Ukończenie BITWY O GOTLAND daje kwalifikację do międzynarodowych regat oceanicznych samotników, co potwierdza m.in. Royal Western Yacht Club of England.

 

Wypowiedzi zawodników: 

Krystian Szypka – POLSKA MIEDŹ (15.09.2014 godz. 20:00)

„Nie spodziewałem się, że z Jackiem aż tak twardo się weźmiemy za łby, ani że tak bardzo odskoczymy od reszty. To, co się zaczęło przedwczoraj i trwało do samego końca, to niewiarygodne. Widzieliśmy się, mijaliśmy się tak, że lewy musiał ustępować, to się nie zdarzało w poprzednich edycjach …”

Jacek Zieliński – QUICK LIVENER (15.09.2014 godz. 22:03)

„Nie ma trudniejszych regat na Bałtyku. Jak się mogę czuć? Wspaniale! Dzwoniłem do sędziego, żeby się upewnić, że wygrałem, bo nie wierzyłem…”

Radek Kowalczyk SUNRISE (16.09.2014 godz. 02:02)

„Czuję się wyspany, mógłbym jeszcze ze 12 godzin pojechać. Oczywiście chętnie bym się zdrzemnął, ale nie ma tragedii, chyba dobrze rozkładałem siły”.

Ryszard Drzymalski KONSAL (16.09.2014 godz. 12:54)

„Spodziewałem się, że będzie trudniej. Połknąłem bakcyla, samotne żeglarstwo mi się bardzo podoba. Popłynąłbym jeszcze raz, na pewno, już deklaruję start za rok.

Było kilka elementów trudnych – mijanie tras statków w trudnych warunkach atmosferycznych, stres, zmęczenie … Oczywiście miałem kryzys po drodze, ale odpuścił. Jesteśmy na morzu, robimy to co kochamy i cieszymy się, że robimy właśnie to.”

Krzysztof Kołakowski BLEKOT (16.09.2014 godz. 16:32)

„To był pierwszy, ale na pewno nie ostatni mój udział w tej imprezie. Rywalizacja jak najbardziej spełniła moje oczekiwania, była super zabawą, super frajdą, super wyścigiem. Pogoda była przecudowna, piękne zachody słońca, cudny wschód księżyca przy Faro – tego się nie da opisać, dla takich chwil warto żeglować!”

Maciej Ziemba JANECZKA 2 (16.09.2014 godz. 22:38)

Nic się nie zepsuło, byłem dobrze przygotowany i żadnych niespodzianek nie było. Lubię samotnie żeglować, ale bardzo lubię też Gotlandię i żałowałem, że nie można było tam zawinąć (…) jest tam tyle maleńkich, uroczych porcików, gdzie nikogo prawie nie ma, cumuje jeden-dwa jachty, bardzo chętnie bym się tam dłużej pokręcił.”

gallery-140917-141045-60f0fcb4. 13.53.39).png

Janeczka zamyka stawkę

16 września 2014

We wtorek, 16 września o godzinie 22:38 ostatni zawodnik BITWY O GOTLAND, Maciej Ziemba na pokładzie s/y Janeczka zameldował się na mecie. Niezależnie od finalnych obliczeń sędziów, otrzymuje nagrodę specjalną im. Edwarda Gale Zająca dla najwytrwalszego, ostatniego zawodnika kończącego regaty.

„Jestem zmęczony, chociaż wyspany” – mówił Maciej Ziemba na mecie. „Żadnych przygód nie miałem specjalnie, chociaż trasy wyszło mi chyba 550 mil (Tracker pokazuje 536—przyp. MJ). Halsowałem bardzo daleko przy Farosundzie, tam się wiatr zmienił na wschodni, jeszcze sobie drzemkę uciąłem i mnie wywiozło daleko na północ” – dodał. „Nic się nie zepsuło, byłem dobrze przygotowany i żadnych niespodzianek nie było. Akumulator musiałem dwa razy podładować, ale to wszystko.”

Czy lubi samotnie żeglować?

„Tak, można powiedzieć, że lubię. Ale bardzo lubię też Gotlandię i bardzo żałowałem, że nie można było tam zawinąć. Visby to większa mieścina, ale jest tam tyle maleńkich, uroczych porcików, gdzie nikogo prawie nie ma, cumuje jeden-dwa jachty, bardzo chętnie bym się tam dłużej pokręcił.”

Czy pogoda bardzo dokuczyła?

„Halsówka była męcząca. Za każdym razem jak odchodziłem od brzegu musiałem się refować, a jak się zbliżałem, musiałem się rozrefowywać. Pięć czy sześć razy miałem taką kombinację, do tego zalewało pokład i byłem cały mokry, to było nieprzyjemne. Mam prosty system refowania, więc tak bardzo źle nie było, ale trzeba było jednak popracować. Za to z powrotem była piękna żegluga w półwietrze, ale ja niestety nie mogłem postawić genakera, bo nie mam go wpisanego do KWR. Gdybym go postawił, to bym szybciej przypłynął.”

Czy jest zadowolony z regat?

„Teraz tak, jak się kończą. A czy jeszcze raz? Muszę się zastanowić, teraz to za szybko jeszcze. Nie wiem, po prostu nie wiem. Teraz chcę jak najszybciej znaleźć się w klubie w Neptunie, wykąpać i położyć spać…”

 Dokładne wyniki i kolejność po przeliczeniu zostaną podane jutro przez sędziego głównego regat, Andrzeja Szrubkowskiego. Wszystkie jachty, w tym również asystujący Fujimo, są już w porcie.

MJ

Blekot piąty u celu

Krzysztof Kołakowski na BLEKOCIE przekroczył linię mety o godzinie 16:32. GRATULUJEMY !!! Czas trasy wyniósł 4 dni 5 godzin, długość trasy 507 Mm a średnia prędkość 4.8 węzła. Blekot był najmniejszą jednostką startującą w regatach – jego długość to zaledwie 6,52 metra.

„To był pierwszy, ale na pewno nie ostatni mój udział w tej imprezie. Rywalizacja sportowa jak najbardziej spełniła moje oczekiwania, była super zabawą, super frajdą, super wyścigiem. Pogoda była przecudowna, cieplutko, piękne zachody słońca, cudny wschód księżyca przy Faro – tego się nie da opisać, dla takich chwil warto żeglować!” – tak wspominał swoje przeżycia na trasie Krzysztof Kołakowski.

„Jestem zakochany w małych łódkach, ja na takich po prostu lubię żeglować i nie jest to dla mnie trudne, właśnie daje mi radochę – bezpośredni kontakt z wodą, brak właściwie komfortu, powoduje, że taka walka staje się bardziej atrakcyjna, dająca jakieś przeżycia ekstremalne. A o to chodzi.”

„Może to śmiesznie wygląda, ale ja na swojej łódce mam tratwę ratunkową, TPS (kombinezon ratunkowy – przyp.red.), zabrałem nawet generator awaryjny, na pewne rzeczy trzeba być po prostu „zapaśnym”. Dla oszczędności energii siedziałem na sterze, bo jak się nie siedzi na sterze to się nie wygrywa…”

Podoba mi się ta impreza, organizacja, ludzie, cała otoczka żeglarska, będę wszystkich zachęcał żeby wziąć udział i ja deklaruję, że będę startował za rok.”

Czwarty wojownik powraca!

Ryszard Drzymalski na s/y Konsal czwarty w regatach samotnych żeglarzy non-stop BITWA O GOTLAND. Konsal przeciął linię mety dziś o godzinie 12:55. Jego regaty trwały 4 dni 55 minut, trasa liczyła 506Mm a średnia prędkość wyniosła 5 węzłów.

Spodziewałem się, że będzie trudniej – powiedział Ryszard Drzymalski kończąc regaty Bitwa o Gotland. Nie wyglądał na wyczerpanego rywalizacją, ale bardzo cieszył się z ukończenia tych trudnych zawodów. Połknąłem bakcyla, samotne żeglarstwo mi się bardzo podoba. Popłynąłbym jeszcze raz, na pewno, już deklaruję start za rok – dodał.

Swoje zmagania z morzem podsumowuje tak:

„Pogoda nie była tragiczna, dało się płynąć. To był mój pierwszy raz na tak długiej trasie, samotnie i non-stop to w ogóle pierwszy raz, nie przypominam sobie nawet czegoś takiego w załogowym rejsie, jestem bardzo zadowolony.

Pierwsze dwie doby były trudne, pierwszą noc nie spałem z powodu emocji, a drugą z powodu pracy, bo mieliśmy całą dobę halsówkę pod Gotlandią do boi zwrotnej. Ale z powrotem było już z górki, udało się trochę pospać, ostatnie dwie noce, a ostatnią szczególnie, bo był mały ruch statków, więc jestem wypoczęty.

Było kilka elementów trudnych – mijanie tras statków w trudnych warunkach atmosferycznych, stres, zmęczenie … Oczywiście miałem kryzys po drodze, ale odpuścił. Jesteśmy na morzu, robimy to co kochamy i cieszymy się, że robimy właśnie to.

Miałem trochę kłopotów z prądem, z ładowaniem, ale byłem przygotowany, miałem zapasowy akumulator, jeden z dwóch autopilotów też odmówił posłuszeństwa, ale był drugi i od końca Gotlandii to on mi służył. Dlatego nie jestem jakoś bardzo zmęczony.”

Blekot (Krzysztof Kołakowski) spodziewany jest ok. godziny 17:00, Janeczka 2 (Maciej Zięba) ok. 01:00 w nocy.

„Było pięknie”: Radek Kowalczyk trzeci

  Trzecie miejsce, zarówno w klasyfikacji ogólnej, jak i KWR Bitwy  zajął Radek Kowalczyk na s/y Sunrise. Wpłynął do portu o godzinie 02:03, po 511 milach żeglugi. Czas pokonania trasy wyniósł 3 dni 14 godzin 2 minuty. Kowalczyk, trzeci Polak w historii, który ukończył mordercze regaty Mini Transat, po Bitwie nie wyglądał na wyczerpanego.

„Czuję się wyspany, mógłbym klepnąć bojkę i jeszcze ze 12 godzin pojechać. Oczywiście chętnie bym się zdrzemnął, ale nie ma tragedii, chyba dobrze rozkładałem siły” – mówił po minięciu mety żeglarz, który w swojej karierze mierzył się samotnie z dłuższymi dystansami na mniejszym jachcie, Mini 6.50.

Kowalczyk tak podsumował swoje zmagania z Bałtykiem:

„Pogoda udała się jak na wrzesień, 500 mil to przyzwoity dystans, można poczuć klimat samotnej żeglugi. Wszystko mam mokre, to już wiecie. Nie przebrałem się od startu, bo nie miałem w co. Moja nieprzemakalna torba z ubraniami stała dokładnie pod miejscem przecieku. Jak zszedłem, żeby się przebrać, czując już, jak będzie super zmienić ciuchy na suche i ciepłe, zobaczyłem, że wszystko w tej torbie pływa. Dosłownie akwarium. To nie był miły moment … Śpiwór, ubrania, kluczyki, dokumenty… Dalej to wszystko jest mokre.”

„Miałem też kłopoty z samosterem, co pozostawia mi pewien niedosyt w kwestii wyniku rywalizacji. Zaczęło się to pierwszej nocy, ale rozpadł się na dwie części za boją zwrotną. Na falach nie byłem w stanie tego naprawić, dopiero na spokojniejszej wodzie pod Helem … Cały ten czas sterowałem ręcznie, było pięknie, ale mam już trochę dosyć, bo ten rumpel strasznie ciężki. Fajna jazda była, naprawdę.” 

Na trasie regat BITWA O GOTLAND pozostają jachty Konsal, Blekot i Janeczka. Pierwszy spodziewany jest jutro około godziny 14:00, drugi około 1900, a trzeci najprawdopodobniej pojutrze wcześnie rano.

Milka Jung 

Jacek Zieliński na mecie!

15 września 2014

Jako drugi na metę BITWY O GOTLAND, wyścigu samotnych żeglarzy non-stop dookoła Gotlandii, o godzinie 22:06 wpłynął Jacek Zieliński na s/y Quick Livener. I to on jest zwycięzcą regat w kategorii KWR, uwzględniającej różnice wielkości i możliwości pomiędzy poszczególnymi jachtami.

Droga przebyta przez jacht to  502Mm,  średnia prędkość 5,9 węzła czas 3 dni 10 godzin i 6 minut. (*czasy czekają na potwierdzenie przez sędziego regat – przyp.red.)

„Nie ma trudniejszych regat na Bałtyku. Jak się mogę czuć? Wspaniale! Dzwoniłem do sędziego, żeby się upewnić, bo nie wierzyłem…” – to były pierwsze słowa Jacka po minięciu linii mety.

O rywalizacji z Krystianem mówił tak:

„Czy spałem? Jak widziałem, że jeszcze mogę coś zyskać, to 20 minut, jedyna drzemka przez ostatnie 20 godzin. Wcześniej też nie było szans, bo ścigaliśmy się ostro z Krystianem i z jednej strony był tor statków, a z drugiej brzeg, to nie bardzo można było sobie pozwolić. To naprawdę męczące było. Poza tym wiadomo, że on nie śpi, bo wie gdzie ty jesteś, to ty też nie śpisz … To było chyba najtrudniejsze ze wszystkiego. Trzy dni adrenaliny … Krystian zrobił na początku jeden błąd i od Visby nasze regaty zaczęły się na nowo właściwie …. Coś niesamowitego.”

O trasie i o tajnej broni:

„Trudniej było żeglować w górę trasy, męcząca, krótka fala … Pierwszy dzień fajny, ale sobota to piekło… Potem próbowałem użyć spinakera, bo to była moja tajna broń, wiedziałem, że Krystian go nie ma, choć ma większy i szybszy jacht.  Ale jednak było za trudno, ciągłe wywózki, autopilot zupełnie sobie nie radził, zdecydowanie za mocno wiało. Przez próby ze spinakerem straciłem 2 mile i odpuściłem sobie.” 

O tym, czy znajomość trasy coś daje:

„Różnica między nami a resztą stawki nie wynikała absolutnie z tego, że już po raz trzeci płynęliśmy tę trasę. To po prostu kwestia szczęścia, my mogliśmy gdzieś utknąć, a oni mogli jechać. Oczywiście są różne jachty, różnie przygotowane, ale to absolutnie nie jest tak, że my wiedzieliśmy więcej. Moim zdaniem to po prostu szczęście.”

Zapytany o to, czy bierze pod uwagę start w przyszłym roku, nie wahał się ani chwili.

„Nie ma lepszej imprezy na pewno jeszcze raz będę chciał wystartować!” A więc wyzwanie rzucone.

 Dziś w nocy, około godziny 02:00 regaty powinien zakończyć Radek Kowalczyk (Sunrise), pozostałe jachty jutro w ciągu dnia. Prognoza pogody na najbliższe godziny podaje wiatr z kierunku E, 5-6°B, po północy 5°B przechodzący na ESE, rano SE. W strefie przybrzeżnej siła wiatru 4°B.

 Milka Jung

 

Polska Miedź pierwsza na mecie!

Dzisiaj wieczorem, o godzinie 2000, pierwszy z zawodników BITWY O GOTLAND, wyścigu samotnych żeglarzy non-stop dookoła Gotlandii, Krystian Szypka na pokładzie s/y Polska Miedź, dotarł do mety.

Polska Miedź zwycięża w kategorii ogólnej, jako pierwszy jacht, który powrócił po starcie w piątek, 12 września, o godzinie 1200. Droga przebyta przez jacht to  516Mm,  średnia prędkość 6,1 węzła czas 3 dni 8 godzin i 7 sekund.

„Wspaniale, że udało mi się po raz kolejny tę trasę zrobić, za każdym razem jest trochę inaczej, na pewno jest to niesamowite wyzwanie i ogromna satysfakcja, nie chodzi o to, czy jest się pierwszym, ale jak się jest, to jest fajnie” – powiedział Krystian Szypka po minięciu mety.

„Nie spodziewałem się, że z Jackiem aż tak twardo się weźmiemy za łby ani że tak bardzo odskoczymy od reszty. To co się zaczęło przedwczoraj i trwało do samego końca to niewiarygodne. Widzieliśmy się, mijaliśmy się tak, że lewy musiał ustępować, to się nie zdarzało w poprzednich edycjach …” – tak mówił o swojej wyjątkowo zaciętej rywalizacji z Jackiem Zielińskim na Quick Livener.

Trasę opisywał tak:

„Wiedziałem, że jazda w górę będzie trudna, bo wiatr był najgorszy z możliwych, ale liczyliśmy, że po drugiej stronie będzie trochę odpoczynku, a to, co się działo wczoraj, to było wręcz przeciwnie, agresywna, skotłowana fala. Dopiero po wyjściu zupełnie za Gotlandię zaczęło się normalnie. To nas zaskoczyło. Trudniej było w górę, bo halsówka, zwrotów nie liczyłem, ale było ich bardzo dużo… Większość trasy płynąłem na autopilocie, za to bardzo dużo pracowałem przy żaglach.”

Czy znalazł czas na sen?

„Pierwsze spanie było dopiero dzisiaj w nocy – kilka seansów po 20 minut sobie zrobiłem, bardzo mi to pomogło; Pierwszej nocy wcale, bo emocje, drugiej zupełnie nie, w dzień ja spać nie umiem, dopiero dzisiaj się udało, czuję się, jakbym się zupełnie wyspał, naprawdę.”

Drugi w kolejności spodziewany jest Jacek Zieliński na s/y Quick Livener – orientacyjny czas dotarcia do mety to godzina 2230. Trzeci, nad ranem, ok. 0230, powinien dotrzeć Radek Kowalczyk (s/y Sunrise).

 

Milka Jung

 

***

Dzisiaj o godzinie 1535 jacht Wanda prowadzony przez Michała Weselaka zacumował w Jacht Klubie Stoczni Gdańskiej. Michał wczoraj podjął decyzję o wycofaniu się z regat i zawrócił z trasy. Na temat przyczyn takiego działania mówi:

„Zepsuł mi się alternator. Niedługo po starcie. Płynąc w stronę Gotlandii starałem się maksymalnie ograniczyć zużycie prądu. Niestety próby naprawy się nie powiodły, do tego musiałem sterować ręcznie.

Gdybym chciał być twardy i płynąć dalej, oznaczałoby to kilka dni bez świateł i bez AIS. Przy takim ruchu statków jaki jest na trasie regat, uznałem, że jest to po prostu niebezpieczne.” 

Samotne żeglarstwo to sztuka podejmowania bardzo trudnych czasami decyzji. Cieszymy się, że Michał wybrał jak najbardziej słuszną w tej sytuacji opcję i postawił na pierwszym miejscu bezpieczeństwo. Oraz, że szczęśliwie powrócił do portu!

 

Bitwa, dzień trzeci

Wszyscy zawodnicy okrążyli już północny cypel Gotlandii i razem z wiatrem żeglują do mety. O godzinie 1000 prowadzi zdecydowanie Krystian Szypka na „Polskiej Miedzi”, 14 mil morskich za nim Jacek Zieliński na „Quick Livener” i na trzeciej pozycji, 20 mil za Jackiem, Radek Kowalczyk na „Sunrise”.

image1

Blekot, fot. Elżbieta Gistel

50 mil za Kowalczykiem plasuje się Ryszard Drzymalski (Konsal), 16 mil za nim „Blekot” (Krzysztof Kołakowski) i 35 mil dalej „Janeczka” (Maciej Ziemba). 

Michał Weselak na „Wandzie” znajduje się ok. 20 Mm od Helu i za około 6 godzin będzie już w porcie. Kiedy w nocy przepływał blisko platformy wiertniczej PetroBaltic udało się nawiązać z nim łączność. Żeglował wtedy z 3 refami na grocie i pod małym kliwrem.

„Na południu Gotlandii tworzy się bardzo nieregularna, nakładająca się na siebie fala, kipiel straszny, do tego wiatr robi swoje i kilka razy zahaczyłem bomem o wodę.  U mnie wszystko gra, jem i śpię, nawet czytam. Piękna gwiaździsta noc. Wczoraj po południu poszedłem na dziób, bo coś mnie zaniepokoiło—okazało się, że fala zabrała mi część kotwicy, został sam trzon na pokładzie. Kiedy klarowałem, żeby nie tłukło, załamała się na mnie spora fala i wystrzeliła kamizelka pneumatyczna. Nabój wymieniłem, ale na dziób teraz nie chodzę.”

Zamykający stawkę Maciej Ziemba dziś rano meldował, że wszystko w porządku. Oraz, że żałuje, że nie ma spinakera, który pozwoliłby mu znacznie przyspieszyć w drodze powrotnej.

image2

z pokładu Wandy, fot.Michał Weselak

Dzisiejsza poranna prognoza pogody zapowiada dla Janeczki wiatr z kierunku ENE-E o sile 4°B, po godzinie 1600 wzrastający do 5, dla pozostałych jachtów ENE-E o sile 5-6°B.